2/04/2013

2. pierwszy wyjazd

Tak na prawdę nie pamiętam dokładnie jak się czułam kiedy pierwszy raz poleciałam na Majorkę. Podróżowałam wcześniej samolotem do Bułgarii, więc lot nie był dla mnie straszny, aczkolwiek po raz pierwszy leciałam sama. Pamiętam, że podczas lądowania czułam lekki niepokój, jednak nic po sobie nie dałam poznać - a przynajmniej tak mi się wtedy zdawało - tylko zacisnęłam palce na podłokietniku. Zachwytu z powodu wyspy zaraz po wyjściu z lotniska nie czułam, ponieważ dochodziła pierwsza w nocy i niewiele było widać. Jednak wewnątrz czułam radość i ekscytację. Pewnie na samą myśl, że jestem po prostu na Majorce, którą kiedyś wyobrażałam sobie jako już bardziej egzotyczną wyspę. Nie chodziło o to, że byłam zła z geografii. Po prostu na myśl o niej, lub kiedy słyszałam znaną prawie każdemu piosenkę "Mallorca" wyobrażałam sobie nieciągnące się plaże, przeźroczystą wodę, palmy z kokosami, picie drinków na plaży i Bóg wie co. W sumie wszystko się sprawdziło oprócz tych kokosów.
Jak się czułam wiedząc, że będę żyła w tym niesamowitym miejscu 4 miesiące? Nie do opisania. Nawet w życiu bym nie przypuszczała, że wrócę na następny rok. I na następny.

Przez pierwsze dwa lata mieszkałam w miejscowości Paguera (Peguera), później w Santa Ponsa (Santa Ponça). Udało mi się zjechać prawie całą wyspę i odwiedzić te mniej i bardziej popularne miejsca.

Przepraszam, jeśli niektóre rzeczy będą bez ładu i składu, ale jestem bardzo roztrzepana ;-)



Zachód słońca - Santa Ponça (kwiecień 2012)

XOXO
Alexis

1 komentarz: